Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Święto ognia (PLAKAT)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Zwiastun, plakat i informacje o filmie
Ekranizacja książki Jakuba Małeckiego. Akcja filmu skupia się na dwóch siostrach; urodzonej z porażeniem dziecięcym dwudziestoletniej Anastazji i starszej Łucji, która jest baletnicą. Obie dziewczyny, każda na swój sposób, zmagają się z fizycznymi ograniczeniami, żeby osiągnąć wyznaczone sobie ambitne cele.
Bardzo lubię tego typu filmy, gdzie o poważnych kwestiach nie opowiada się grobowym tonem. Kinga Dębska już wielokrotnie udowodniła, że ma do tego rękę. Moim ulubionym tego przykładem są jej fantastyczne „Moje córki krowy”. „Święto ognia” trochę im ustępuje i niestety nie porusza tak jak tamten film. Jednak w ogólnym rozrachunku przeważają zalety. Jedną z nich jest niewątpliwie obsada. Paulina Pytlak nie ma w swoim dorobku wielu ról, ale tym filmem udowodniła, że jeszcze sporo sukcesów przed nią. Wypada bardzo naturalnie, co jest ważne przy tego typu rolach, które łatwo przeszarżować. Bardzo dobrze sprawuje się również Joanna Drabik, która na ekranie w pełni wykorzystuje swoje solidne wykształcenie baletowe.
Film ogląda się dobrze, bo jest przystępny, opowiada o niewydumanych problemach i jednocześnie nie próbuje nikogo zdołować. Reżyserka kręci historię w prosty i nieprzekombinowany sposób i ta dość uniwersalna opowieść na pewno trafi do wielu osób. Moje ewentualne zarzuty biorą się właściwie z moich prywatnych preferencji. Otóż ja nie lubię mieć w kinie wszystko podane pod nos i bez niedopowiedzeń, w czym ten film przoduje. Parę rozwiązań było też dla mnie zbyt łatwych i naiwnych. Poza tym nie da się ukryć, że kilka wątków, ze względu na czas, zostało mocno skróconych. Z przyjemnością na przykład dowiedziałabym się nieco więcej na temat kolorowej i osobliwej sąsiadki Józefiny, w którą z taką werwą wcieliła się Kinga Preis. Trochę mi też zgrzytało, gdy po pojawieniu się danego problemu, następowało prawie natychmiastowe jego rozwiązanie. Nie zostało więc zbyt wiele czasu, żeby się przejąć, albo komuś współczuć.
Mimo wszystko jednak, dzięki charyzmie aktorów i dużej dawce bezpretensjonalności, historia tu opowiedziana się broni. Niewątpliwa szczerość i ciepło biją z ekranu, co przekłada się na miły seans.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Kinga Dębska
Ocena: 6/10